czwartek, 1 sierpnia 2013

Zdjęcie z Hitlerem

Jest sierpień 1936 roku. Igrzyska olimpijskie w Berlinie. Na stadionie trwa właśnie konkurs oszczepniczek. Do rzutu przygotowuje się dwudziestotrzyletnia Polka, Marysia Kwaśniewska. Ciemnooka, zgrabna i śliczna. Staje na starcie, dmucha w grot oszczepu, jakby chcąc dodać mu lekkości, potem rozbieg, rzut i... świetnie! Oszczep wbija się w trawę ponad czterdzieści metrów dalej. Wynik jest znakomity, ale dwie Niemki rzucają jeszcze lepiej. Polka zdobywa brązowy medal.
W czasie dekoracji stoi na podium wyprostowana, w dresie z orłem na piersi, jak wycięta z innego świata, bo wszyscy wokół niej unoszą rękę w hitlerowskim pozdrowieniu. Na trybunach siedzi Adolf Hitler. Nikt z organizatorów nie miałby nic przeciwko temu, by to on dekorował najlepszych, na szczęście regulamin olimpijski tego zabrania. Natomiast Führer chce osobiście pogratulować medalistkom. Prowadzą je do loży honorowej. Wokół wodza cała nazistowska wierchuszka, jest Göring i Goebbels. Uśmiechnięty Hitler ściska dłonie dziewcząt, a do Marysi mówi:
- Gratuluję małej Polce.
Na to ona, niewiele myśląc: - Pan też niezbyt wysoki.
Wszyscy wybuchają śmiechem, ale potem Goebbels nieźle się namęczy, żeby do niemieckich gazet nie przedostała się błyskotliwa i odrobinę bezczelna riposta "małej Polki". Usłużni pismacy będą donosić, że Führer gratulował małej Polsce, a nie Polce. Tak czy inaczej niewysoki wąsaty (165 cm) najwyraźniej bardzo chce mieć zdjęcie ze śliczną Polką (166 cm), którą wybrano Miss Olimpiady. Ustawiają się więc do fotografii i oto ona:
Mocno zażenowany wąsacz, wyginający wargi w coś, co ma przypominać uśmiech, niezgrabnie pozuje do zdjęć z ładnymi medalistkami... Dziewczyny z 1936 roku pewno wybuchały śmiechem, patrząc na jego miny. Wtedy nikt nie przypuszczał, że już wkrótce za sprawą tego groteskowego Niemca cały świat stanie na głowie. Że od jednego jego słowa będzie zależało być albo nie być pojedynczych ludzi i całych narodów.
Kiedy Marysia wrzuca do walizki "zdjęcie z Hitlerem", jako zabawną pamiątkę berlińskich igrzysk, nie ma pojęcia, że kiedyś ta fotografia pomoże jej ocalić życie setkom ludzi. Na razie to zwykła fotka, wspomnienie startu na berlińskiej olimpiadzie, który okazał się bardzo udany. Wiecie, że możemy go obejrzeć? Występ Polki zarejestrowała kamera Leni Riefenstahl, reżyserki hołubionej przez Führera, która nakręciła film pokazujący zmagania sportowców na igrzyskach. Oto fragment słynnej "Olympii", medalowy rzut Marysi jest prawie na początku:

Dziwnie jest myśleć, że już za trzy lata ci młodzi ludzie ścigający się na stadionach będą do siebie strzelać. Jeszcze żyją tak, jakby mieli przed sobą całą dobrą przyszłość. Marysia myśli o następnej olimpiadzie. Za cztery lata, w 1940 r. mają spotkać się w Tokio. Kwaśniewska jest jedną z naszych największych sportowych nadziei, więc Polski Związek Lekkiej Atletyki daje jej stypendium i wysyła na południe Europy. Mieszka nad ciepłym morzem Lazurowego Wybrzeża, trenuje i cieszy się życiem, w którym wszystko co najlepsze dopiero przed nią. Może układa zdjęcia w albumie:
Tuż przed rozpoczęciem wielkiej sportowej kariery.
Marysia Kwaśniewska urodziła się i wychowała w Łodzi.
Obok Warszawy było to drugie, najważniejsze miasto w jej życiu
W pociągu wiozącym olimpijczyków do Berlina. Od lewej: Maria Kwaśniewska, dyskobolka Jadwiga Wajsówna
i sprinterka Stanisława Walasiewiczówna. Każda wróci z medalem!
Mały trening? Marysia trzecia od lewej

Start w Berlinie - kadr z filmu Leni Riefenstahl
A to już dekoracja - Polka z brązowym medalem
Nic dziwnego, że została Miss Olimpiady...
Zawsze kiedy patrzę na te radosne zdjęcia tuż sprzed wojny, czuję jakiś nagły ścisk serca. Wiem, że już za chwilę nie będzie śladu po ich radości, że za moment cały świat rozsypie się w pył, a szykowne suknie dziewczyn zmienią się w żołnierskie mundury i więzienne pasiaki.
Gdy wybucha wojna, Maria jest wciąż na południu Europy. Ale w jednej chwili jest gotowa wracać do Polski. Namawiają ją, by została. Nie mogą zrozumieć, dlaczego rwie się tam, skąd wszyscy uciekają. No jak to dlaczego! Patriotyzm - a ona nie boi się tego słowa - to nie tylko olimpijskie podium. Pakuje się i 2 września rusza do domu. Wiele lat później w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powie, że jechała pod prąd: "Na granicy w Zebrzydowicach patrzyli na mnie trochę jak na wariata. Tabuny ludzi wyjeżdżały z kraju, a ja wracałam do Warszawy, chociaż nie bardzo miałam czym i jak. Podróżowałam różnymi środkami lokomocji, wozami, pociągami. W końcu trafiłam".
Jest młoda, silna, sprawna i sporo umie - przed wojną skończyła kurs sanitarny i samochodowy. W bombardowanej, płonącej Warszawie tacy ludzie są na wagę złota. Trafia do sanitarki przeciwlotniczej na Wybrzeżu Kościuszkowskim. Na ramionach wynosi żołnierzy z okopów znad Wisły, siada za kierownicą sanitarki ("kierowcę zabili, nie było komu jeździć, jeździłam ja"). Od prezydenta stolicy Stefana Starzyńskiego dostanie za to Krzyż Walecznych. Druga ważna próba przyjdzie pięć lat później, gdy w Warszawie wybuchnie powstanie.
Płonący gmach PAST-y na słynnym zdjęciu Eugeniusza Lokajskiego.
 Był kolegą Marysi z reprezentacji, jak ona mistrzem Polski w rzucie
oszczepem. Zostawił niezwykłe zdjęcia walczącej Warszawy
- na powstanie patrzymy jego oczami. Zginął 25 września 1944 
Gdy zaczyna się powstanie, Maria mieszka w podwarszawskiej Podkowie Leśnej. W sąsiedniej gminie Niemcy już 5 sierpnia zakładają niesławnej pamięci Dulag 121 Pruszków, obóz przejściowy dla wypędzanej ludności Warszawy. Przez całe powstanie i później będą szły tam transporty. Ponad pół miliona warszawiaków. Po brutalnej segregacji i rozdzielaniu rodzin, młodszych i silnych wyślą na roboty do Rzeszy, starszych i słabszych - czesto do Auschwitz. W tym strasznym miejscu umrą tysiące ludzi, ale też blisko trzydzieści tysięcy uda się ocalić. Dla wielu przepustką do życia będzie marysine zdjęcie z Hitlerem.
Wysiedleńcy pędzeni pieszo do obozu w Pruszkowie


"Ewakuacja" ludności cywilnej po kapitulacji Powstania Warszawskiego
Kiedy czytam, jak Maria Kwaśniewska opowiada o wyciąganiu ludzi z obozu, brzmi to tak, jakby wszystko było nieziemsko proste. "Był w tym obozie tzw. barak chorych. Z tego baraku wyprowadzało się ludzi po stu, stu pięćdziesięciu... Pokazywałam przy bramie tę moją fotografię z Hitlerem. Żandarmi traktowali ją jak ausweis. Bili w czapę i przepuszczali mi transport". Jakoś nie dodaje, jak ryzykowne były to akcje. Wiele kończyło się aresztem, wysyłką do obozu, a nawet kulką w łeb, a nie żadnym "biciem w czapę"! 
Ale jej się udaje. Teraz we własnym domu zakłada obóz przejściowy. Przez jej mieszkanie przewijają się całe tłumy ludzi, znanych i nieznanych, jednakowo ważnych - Ewa Szelburg-Zarembina, Stanisław Dygat i chłopiec z przestrzelonym płucem, który, jak Maria będzie wspominać później, "dziś ma 70 lat i nadal pisze do mnie kartki". No, czy to nie piękne, że "małej Polce" znów udało się dać Hitlerowi przytyczka w nos? 
Już niedługo wojna się skończy. Warszawiacy wrócą do swoich ruin i zaczną zmieniać je w dom. Pochowają zmarłych, przywitają ocalałych, posprzątają ulice, a zdjęcia Hitlera wyrzucą na śmietnik.
Zdjęcia Hitlera rozsypane na ulicy Marszałkowskiej (fot. Eugeniusz Lokajski)

Maria Kwaśniewska dożyła sędziwego wieku 94 lat. Zmarła całkiem niedawno, w 2007 roku. Po wojnie pracowała w Polskim Komitecie Olimpijskim, objeżdżała kraj, aktywna do ostatnich dni, wspierając zwłaszcza małych sportowców. Tym, którzy mieli szczęście ją znać, zostawiła po sobie mnóstwo jasnych wspomnień, ale nikt nie zadał sobie trudu, by jej ciekawe życie zamknąć w książce. Zła jestem, że tak długo nie miałam pojęcia, że istniała. 

W tekście wykorzystałam fragmenty wywiadu z Marią Kwaśniewską, jaki w 2000 r. przeprowadził dla "Rzeczpospolitej" Marek Jóźwik ("Ja bym za siebie nie wyszła").
Zdjęcia: Narodowe Archiwum Cyfrowe, Wikimedia Commons

77 komentarzy:

  1. Nigdy nie słyszałam o tej kobiecie. Niesamowita historia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się łza w oku kręci. Cóż, nie wiem co dodać. Nie mam pomysłu jak skomentować ten znakomity wpis. Wpis smutny ale dający nadzieję zarazem. Pokazujący, że są naprawdę dobrzy ludzie, którzy potrafią poświęcić cząstkę siebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Ci za ten post!!! Wspaniały, interesujący i poruszający tekst!

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zawsze kiedy patrzę na te radosne zdjęcia tuż sprzed wojny, czuję jakiś nagły ścisk serca".
    Po przeczytaniu tego posta czułam to samo. Marysia wspaniała sportsmenka. Myślę, że nie wiele z nas o niej wiedziało. To wspaniałe, że opowiadasz historie kobiet, i one i Ty zasługują na podziw.
    Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też nigdy nie słyszałam o niej... może Tobie uda się napisać książkę o Marii Kwaśniewskiej??
    Dziękuję za piękny post :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje... i poplakalam sie. Od wczoraj jestem w Warszawie i bardzo dobrze, ze napisalas ten tekst w takim dniu....
    Serdecznosci
    Judith

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały post! Dziękuję! Pamiętam wywiad z p. Marią. Zaraz go przeczytam po raz drugi. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki za Wasze opinie. Książka o Marii Kwaśniewskiej to powinien być zapis rozmów z nią, wywiad-rzeka, który na pewno byłby fascynujący, bo oprócz tego że miała niezwykłe życie umiała też świetnie o nim opowiadać, co pokazuje rozmowa w „Rzeczpospolitej” (przeczytajcie koniecznie - link jest pod tekstem). No, czy to nie szkoda, że znowu uciekł nam ktoś taki? Ciągle kłócimy się o historię, zamiast słuchać tych, którzy noszą ją w sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie, Andromedo, sam mam wyrzuty że tego czy owego nie zrobiłem , dotknąłem czy też przeczytałem , spisałem. Jesteś bardzo bogata bo o tym wiesz! 3mam za Ciebie , byś wytrwała w zamierzonym.Ja wczoraj też zrządzeniem Boskim zaopiekowałem się Powstańcem Panem Michałem Krzywickim okazało się że mamy wiele wspólnych ścieżek i takie tam . Zycie nadaje tempo dlatego musimy jak nigdy gospodarować sobą by nie tracić nic z tego co na ziemskiej drodze mamy możliwość załatwić, powodzenia Bosław

      Usuń
  9. Tak... wspaniała kobieta, bohaterka tamtych czasów i cicho - sza na jej temat. Cieszę się,że przedstawiłaś jej postać. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hitler nie był Niemcem tylko Austriakiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic dziwnego, ze pod taką pseudowiedzą ze szkolnej czytanki wstyd się podpisać. Hitler tylko urodził się w Austrii. W 1925 r. władze austriackie zwolniły go (z ulgą) z obywatelstwa tego kraju (o co poprosił), bo słynął już wtedy jako polityczny awanturnik. Jako szef NSDAP musiał być obywatelem Niemiec i w 1932 stał się nim formalnie.
      A swoją drogą takie myślenie bardzo pokrewne jest temu, o czym myśli dziś wielu Niemców - też zastanawiają się, czy możliwe byłoby anulowanie decyzji sprzed lat, pośmiertne odebranie Hitlerowi obywatelstwa i wybielenie własnej historii.

      Usuń
    2. Andromedo, jestem tu pierwszy raz, pod wrażeniem historii z tego tekstu, a po przejrzeniu kilku innych z chęcią regularnego zaglądania, ale... pierwsze zdanie tego komentarza moje gorące wrażenia nieco schłodziło. Nie obrażajmy się nawzajem, nawet jeśli uważamy czyjąś wiedzę za pseudowiedzę ze szkolnej czytanki. Bo mimo wszystko piszesz wyłącznie o obywatelstwie, zapominając chyba, że jest jeszcze przecież kwestia narodowości. A tej się nie wybiera i z tej się nikogo nie zwalnia. Narodowość niemiecka wcale nie oznacza niemieckiego obywatelstwa i odwrotnie. Choć w przypadku Hitlera austriackie urodzenie niekoniecznie czyni go członkiem narodu austriackiego: w przypadku narodowości ważne jest jeszcze poczucie przynależności narodowej. Wybory Hitlera dają nam prawo domniemywać, że czuł się członkiem narodu niemieckiego, ale jaką mamy tego pewność? Anonimowy (chcąc się skądinąd popisać tendencyjną wiedzą) aż tak mocno nie zawinił, by się od razu obruszać :)
      PS: Wracając do bloga: dlaczego dopiero go odkryłam? Gdzieś się chowała Andromedo :)

      Usuń
    3. Masz rację, niepotrzebnie sie zapędziłam i złośliwość o czytankach mogłam sobie darować. Choć wytykanie, w dodatku anonimowe, rzekomej niewiedzy również z grzecznością niewiele ma wspólnego. Bo nasz Anonimus nie rozwinął swojej myśli, tak jak Ty, więc trudno dociec, co się za nią kryło. To zdanko nie miało nic wspólnego z krytyczną opinią (które lubię), bo de facto żadnej opinii nie wyrażało.
      I tylko o to mi chodzi - żebyśmy wyrażając swoje zdanie zadbali o minimum schludności. Bo inaczej hejterzy zaleją polską sieć do reszty, a i tak ich u nas więcej niż gdziekolwiek indziej.
      A Ciebie serdecznie witam i mam nadzieję, że mimo wszystko będziesz zaglądać - także z krytyką!

      Usuń
    4. Eee... kobity, nie komplikujcie sprawy. Widać jak dłoni, że „anonim z Austrii” chciał wytknąć autorce bloga nieuctwo. Bo w jakim celu wyjeżdżał z tą narodowością Hitlera, co ona ma do rzeczy przy tym temacie? No to oberwał. Zasłużenie, sam się prosił :)

      Usuń
    5. Kobity, jak to kobity, lubią komplikować - ja się z tym kryć nie zamierzam, bo i lubię ;) A wracając do takich internetowych mądrali, nie ma sensu psuć sobie przez nich nerwów. Nawet jeśli oberwą i to zasłużenie, nie położą uszu po sobie, tylko urosną. Za to obojętność działa na nich jak płachta na byka :)

      Usuń
  11. Znowu mnie doprowadziłaś do łez eh Ty niedobra :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Co do komentarza o narodowości Hitlera - nie jest ważne gdzie się urodził, ale kim się czuł, a czuł się Niemcem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie BARDZO WAŻNE gdzie się urodził. BYŁ Austriakiem i nic tego nie zmieni. Jakoś tak się dziwnie porobiło, że zbrodniarze wojenni z Austrii wszyscy są "Niemcami", a zbrodniarze wojenni z Niemiec to "faszyści" i "Hitlerowcy"...

      Usuń
    2. Dla mnie nie jest ważne jakiej jest narodowości. Ważne jest kim się czuł i jaki naród za nim poszedł...

      Usuń
  13. ach, szkoda że Niemcy przegrali wojne:(

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaka historia i tej też nie znałam. Zobacz ile się od Ciebie można nauczyć:) Podziękowania ślę śliczne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję Ci, za przybliżenie mi sylwetki tej Niezwykłej Osoby!
    Bardzo ciekawy blog, będę częściej wpadać :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Może za szybko się wzruszam, a może to Twój talent do opowiadania historii niezwykłych, ale znów przyprawiłaś mnie droga Andromedo o symptom tzw. "spoconych oczu". :)

    Zgadzam się, że książkę o Marysi Kwaśniewskiej ktoś powinien napisać jeszcze za jej życia. Z chęcią taką pozycję miałabym w swojej biblioteczce.

    OdpowiedzUsuń
  17. A macie jakieś uzasadnienie tego, że Hitler był mały (165cm)? Wszystkie dane jakie znalazłem podają raczej wzrost od 173cm do 178cm.

    Spotkałem się już kiedyś z twierdzeniem, że Hitler był mały, ale było to w jakimś tendencyjnym artykule,w którym próbowano udowodnić, że mali ludzie leczą kompleksy próbując uzyskać władzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym jest o tyle kłopot, że dane są różne. Jedni piszą, że mierzył 1,73, K. Grunberg w jego biografii, że 1,76, wikipedia podaje 1,65, powołując się na tekst w National Geographic:
      http://www.national-geographic.pl/aktualnosci/pokaz/wzrost-a-polityka/
      Sama pani Maria Kwaśniewska mówiła, że Hitler miał „1,60 w czapce” – i mówiła to w wywiadzie, który cytuję, można sprawdzić. Pewnie przesadziła, ale w końcu widziała go z bliska…
      Przyznaję szczerze, że z dostępnych wersji wybrałam tę, która mi tu najbardziej mi pasowała. Gdy będę pisać o wzroście Hitlera, zrobię kwerendę i przekopię się przez wszystkie dostępne biografie.

      Usuń
    2. Myślę ze lepiej popatrzeć na fotografie gdzie stoi obok kogoś i oszacować jego wzrostem podanym osoby obok której stoi :-)
      http://tinyurl.hu/gQLw/
      Neville Chamberlain stoi dalej do tyły, 1,88 m
      Benito Mussolini, 1.69 m

      Usuń
  18. "Zawsze kiedy patrzę na te radosne zdjęcia tuż sprzed wojny, czuję jakiś nagły ścisk serca."
    Przez to, że była taka odważna kobieta, że dotąd jej nie poznałam. Dziękuję za ten pouczający post.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Takich kobiet jak ona szukajcie w waszych babkach. One nie jedno przezyly i zapewne maja wiele do powiedzenia. Moja babcia jest jedna z nich.

    OdpowiedzUsuń
  20. Kolejna wspaniała i zarazem zapomniana osoba. Dziękuję za ten wzruszający i niezwykle ciekawy post.
    Pozdrawiam,
    Daria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja dziękuję z te słowa, dla mnie szczególnie ważne, bo od jednej z pierwszych Czytelniczek Kobiet i Historii. Serdecznie pozdrawiam

      Usuń
  21. Fascynującą historia! Dla mnie szczególnie bliska bo moja prababcia również była sportowcem przed wojną i była na Igrzyskach Olimpijskich przed wojną(w rolini niesportowej i do dzisiaj nieodkrytej - gdyż siatkówka nie była jeszcze dyscypliną olimpijską). W rodzinie krążyły kiedyś jej zdjęcia z zawodów - również z Hitlerem(który wedle jej opinii miał być bardzo grzeczny oraz posiadać swojego rodzaju urok osobisty) czy z Mussolinim(który podobno miał flirtować z całą polską dziewczęcą kadrą siatkówki). Miała jeszcze na pęczki takich ciekawych anegdotek.

    Dziękuje i pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, mam nadzieję, że spisał Pan anegdotki? Nie pozwólmy im uciec!
      Serdecznie pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Oczywiście! Staram się na bieżąco archiwizować wszystkie dostępne mi świadectwa czasów minionych! :-) Ostatnio zająłem się prasą(nomen omen!) kobiecą z II RP. Część wrzucam na bloga, część zostawiam w archiwum - z przyjemnością podzielę się z Panią materiałami, zwłaszcza że blog stoi na niespotykanie wysokim poziomie merytorycznym!

      Pozdrawiam :-).

      Usuń
    3. Proszę się w takim razie spodziewać, że kiedyś się zgłoszę, a na bloga też będę z wielką przyjemnością zaglądać. Pozdrawiam

      Usuń
  22. Dziękuję za przypomnienie wspaniałej sportsmenki. Znałam osobiście inną olimpijkę (reprezentowała Polskę w rzucie dyskiem, m.in na IO w Berlinie) -śp Jadwigę Wajs

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, zazdroszczę takiej znajomości! A sportsmenki mieliśmy wspaniałe, zwłaszcza dyskobolki. Pierwszy w historii złoty medal olimpijski dla Polski zdobyła przecież Halina Konopacka, właśnie w rzucie dyskiem...

      Usuń
  23. Wczoraj nie wyświetlały się u mnie nazwiska pod zdjęciami, ale panią Jadzię jednak rozpoznałam na dwóch. Mijały lata, a ona zachowywała ten przedwojenny, młodzieńczy wygląd. I jest jej biografia w niewielkiej książeczce "Z dyskiem przez świat".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ciągle mamy sukcesy w tej dyscyplinie - Piotr Małachowski właśnie został wicemistrzem świata ;)

      Usuń
  24. Czytałam z zapartym tchem. Niesamowita historia.

    OdpowiedzUsuń
  25. cieszę się, że mogłam to przeczytać. I dziękuję za ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
  26. Cudowne. Ile w niej odwagi, szlachetności i talentów. Do tego Miss Olimpiady. Głupio teraz by było tym, którzy piękne kobiety tylko na podstawie samej urody oceniają od razu jako puste.

    OdpowiedzUsuń
  27. Tekst niezwykle ciekawy. Aż wstyd przyznać, że wcześniej nie słyszałam o Pani Kwaśniewskiej! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  28. Witam serdecznie! To jest najbardziej niezwykły blog na jaki kiedykolwiek trafiłam. Zacznę od stylu pisania - jest bardzo lekki, wciągający, całość oczywiście zgodna z zasadami języka polskiego. Przeczytałam w zasadzie jednym tchem kilka postów i muszę przyznać, że to był lepsze, znacznie lepsze, niż niejedna książka wydana przez którekolwiek z czołowych polskich wydawnictw. Bardzo rzadko można trafić na coś takiego w internecie. Kolejna kwestia - teksty przedstawiają zupełnie inny punkt widzenia na historie, jakby się mogło wydawać oczywiste (np. ten o Jagielle i jego zacnych małżonkach, że już nie wspomnę o kultowej Sissi). Przy tym nie jest to "goły" monolog autorki, ale poparty cytatami z artykułów czy kronik. A historyczne zdjęcia wprawiły mnie już niemal w stan nirwany! Ileż to trzeba poświęcić czasu i energii na znalezienie tych wszystkich informacji i materiałów. Gratuluję takiego bloga, zaręczam, że będę tutaj częstym gościem. Jeśli można, to z mojej strony taka mała prośba o artykuł dotyczący osoby Margaret Thatcher, przecież żelazna dama to od lat sztandarowy wzór dla nas, kobiet ;)

    Pozdrawiam,
    paulinaa-pawlowskaa@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tyle dobrych słów i za odczytanie intencji. Mamy taką małą tolerancję dla innych punktów widzenia (i niestety nie dotyczy to tylko historii), a przecież tylko różnice są ciekawe.
      Serdecznie witam i pozdrawiam

      Usuń
    2. Tak, pisze Pani bardzo ładnie :-)

      Usuń
  29. Prawie się popłakałam! Szczególnie przy tym fragmencie o uśmiechach zaraz przed wojną. Niesamowity artykuł, żałuję, że filmik mi nie działa, ale to chyba coś z moim kompem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ten link:
      http://www.youtube.com/watch?v=yRvj5gD-B3E
      A jeśli sie nie uda, spróbuj wpisać w wyszukiwarkę: Leni Riefenstahl - Olympia 1 PART 4/11
      Pozdrawiam!

      Usuń
  30. Piekna historia. Zebrac te wszystkie piekne zyciorysy do kupy, zeby pamietac, zeby nie zostaly zapomniane.
    Tu jeszcze jedna polska sportmenka
    http://www.pogorskawolaszkola.cba.pl/patron2.html
    I jeszcze cos znalazlam
    http://www.wiadomosci24.pl/artykul/wielcy_tarnowianie_stefania_hanausek_bohaterka_niezlomna_203790.html

    OdpowiedzUsuń
  31. Och ja też jestem zła!
    Tyle lat nauki historii, często suchych faktów.
    Tyle książek, filmów.
    Nic o niej nie słyszałam. Dlaczego?
    Cóż, pozostaje mi podziękować Tobie.
    Czytając z trudem powstrzymywałam łzy.

    OdpowiedzUsuń
  32. Fantastycznie opowiedziana historia o fantastycznej kobiecie. Nie znałam tej historii. Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  33. Dołączam się do zachwytów - piękna historia niezwykłej kobiety, o której też dopiero teraz się dowiedziałam :)

    A tak nawiasem mówiąc - dobrym tematem na wpis byłaby także wspomniana tutaj Leni Riefenstahl. Gorąco polecam przeczytanie jej autobiografii!! Jest świetnie napisana, Leni bardzo szczegółowo opisuje wszystkie etapy swojej kariery, jej kontakty z nazistami, a także życie po wojnie, kiedy co rusz musi procesować się o kolejne zniesławienia.. Do dziś ta postać często budzi raczej negatywne skojarzenia, jest uważana za popleczniczkę Hitlera i opluwana. W swojej autobiografii jednak pokazuje coś całkiem innego. Ja przeczytałam całą i szczerze powiem - ja jej wierzę. Naprawdę warto się zapoznać i warto "odczarować" tę niebanalną artystkę w swojej świadomości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam o podpisie :)

      Pozdrawiam,
      Magda H.

      Usuń
  34. Piękna historia, cudowny blog!

    OdpowiedzUsuń
  35. Co by o niej nie mówili to filmowcem była naprawdę pierwsza klasa. Wyprzedzała swoje czasy w kreatywności.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dziękuje za piękne przeżycia, przy czytaniu ... Tej Historii. Zupełnie brzmi , jak bajka. Przypomnial mi sie drobiazg, zdjęcie leśniczego z Bialowiezy, z myśliwym maeszałkiem Rzeszy H. Geringiem i prezent, maly nozyk z jego monogramem, który uratował zycie jemu i Innym Polakom... czasem taki drobiazg, mozę zmienić życie... adam 54...

    OdpowiedzUsuń
  37. Swietne. Dzieki! Moze ZIH by sie zainteresowal historia 30 tki "pokielcowych dzieci" o tym samym nazwisku - KORCZAK.

    Pozdrawiam Roman Wasserman Wroblewski

    http://jimbaotoday.blogspot.se/2014/02/kiedy-po-pogromie-kieleckim-znalazy-sie.html

    OdpowiedzUsuń
  38. Jakie to szczęście.że to i Wasze komentarze mogłam przeczytać.... Żal iż Jej nie poznam
    osobiście.A może innych i o innych z tego czasu dowiem się czegoś od Ich bliskich,
    rodzin....Dziękuję!
    Wiesia 18 lutego 2014r.

    OdpowiedzUsuń
  39. Wspaniała postać! świetny blog! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  40. Żałuję, że dopiero teraz odkryłam bloga.
    Piękna postać, tylko szkoda, że o takich ludziach, tak mało się mówi...

    OdpowiedzUsuń
  41. Andromedo, twój blog wciąga jak narkotyk. Trochę mi mało tych postów, chciałabym żebyś co tydzień jeden pisała! Oczywiście wiem, że to niemożliwe, że masz inne zajęcia, ale żal, że tak mało! Od dziecka uwielbiam historię, mam 60 na karku, a już w podstawówce najciekawsze powieści to były te przygodowe i historyczne!Oczywiście, jako starsza już interesowałam się prawdziwą historią, zawsze sprawdzałam ile jest historii w "historiach", ale twój sposób pisania to jest to! Zdarzało mi się chodzić na zastępstwa za nieobecnych nauczycieli (polski, historia właśnie), bo byłam szkolną bibliotekarką w technikum, i nie było nic przyjemniejszego, jak opowiadać dzieciakom o ludziach, którzy historię tworzyli, byli naprawdę żywi, kierowali się emocjami, dobrymi lub złymi, ale byli żywi, prawdziwi. Sama w szkole nie miałam szczęścia to fajnych nauczycieli historyków, ale już na studiach tak. Wiele złego robią nudni nauczyciele, których niestety jest sporo, może dlatego młodzież w Polsce historii nie lubi i lubić nie chce.Czekam z utęsknieniem na każdy twój wpis!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie miałam szczęścia do nauczycieli historii - prawdziwy żal, że ci, którzy ją kochają i potrafią o niej opowiadać, zazwyczaj tylko "chodzą na zastępstwa". Wielkie dzięki za tę opinię, serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  42. O ile sobie przypominam Pani Maria była moją nauczycielką w szkole podstawowej nr 33 w Warszawie. W Zielonej Górze na Czwórboju Lekkoatletycznym Świata Młodych, w roku 1963, pobiłem rekord szkoły na 60 metrów.

    OdpowiedzUsuń
  43. Wiedziałem, ze była oszczepniczką ale nie wiedziałem, ze brazowy medal i zdjęcie z Hitlerem. To, co ja robię jest związane z ......https://elbede.wordpress.com/
    http://wieslawedward.blogspot.com/
    https://www.linkedin.com/pulse/poland-jesus-new-name-kalki-avatar-wieslaw-edward-loboda?trk=prof-post

    OdpowiedzUsuń
  44. A ja Ją znałem i z pracowałem. Chodząca DOBROĆ!

    OdpowiedzUsuń
  45. Autor: "Wtedy nikt nie przypuszczał, że już wkrótce za sprawą tego groteskowego Niemca cały świat stanie na głowie."

    W 1936 roku? Nikt nie przypuszczal? Po latach nazistowskiej propagandy i ceremonii sily i agresji? No, byc moze autor, gdyby wtedy istnial, bylby na tyle naiwny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, pozostaje pogratulować przenikliwości i żałować, że tacy jak Pan nie rodzili się sto lat wcześniej. Zapewne powiodłaby się wtedy misja Jana Karskiego z 1944, w którego relacje o Zagładzie cały zachodni świat nie mógł uwierzyć. O my biedni naiwniacy!

      Usuń
  46. Znamienna historia pięknej Polki, wielkie dzięki za jej wydobycie.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  47. Przeczytałam artykuł jednym tchem i zaciekawiło mnie z jakimi miejscami w Łodzi związana była ta niesamowita osoba, czy Pan wie gdzie mieszkała i czy w jakiś sposób są te miejsca upamiętnione, np. czy są jakieś tablice informujące o jej działalności...Byłabym wdzięczna za informacje
    Pozdrawiam
    Roma

    OdpowiedzUsuń
  48. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  49. Adolf Hitler : Wzrost 175cm Waga 67kg, widać na zdjęciu że mniejszy jest wyższy od większej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tilly Fleischer wzrost 168 cm waga 66kg to złota medalistka stojąca od prawej naszej zawodniczki, jak widać na zdjęciu jest ona wyższa od Polki, " Gratuluję małej Polce.
      Na to ona, niewiele myśląc: - Pan też niezbyt wysoki.
      Wszyscy wybuchają śmiechem, ale potem Goebbels nieźle się namęczy, żeby do niemieckich gazet nie przedostała się błyskotliwa i odrobinę bezczelna riposta "małej Polki". Usłużni pismacy będą donosić, że Führer gratulował małej Polsce, a nie Polce. Tak czy inaczej niewysoki wąsaty (165 cm) najwyraźniej bardzo chce mieć zdjęcie ze śliczną Polką (166 cm), którą wybrano Miss Olimpiady. Mocno zażenowany wąsacz, wyginający wargi w coś, co ma przypominać uśmiech, niezgrabnie pozuje do zdjęć z ładnymi medalistkami." TWIERDZĘ ŻE TEN TEKST TO TWORZENIE MITU zwykła ściema

      Usuń
    2. https://s.ciekawostkihistoryczne.pl/uploads/2018/10/800px-Kwasniewska_miniatura.png

      Usuń
  50. Osobiście kiedyś mówiła, że stała obok niego i miał ok 175 cm i było to sporo jeżeli do SS przyjmowano od 173 cm a i teraz nie jest mało. Zresztą widać znaczną różnicę między Hitlerem a Kwaśniewską na zdjęciu. Jest tez mnóstwo innych zdjęć gdzie stoi np obok Skorzennego 193 cm czy obok Heydricha 186 cm , Goeringa, boksera Schmellinga, Kaltenbrunnera a więc ludzi wysokich nawet na obecne standardy.

    OdpowiedzUsuń